czwartek, 18 października 2012

Prolog.

Obudził mnie budzik o 7:00 godzinie. Musiałam zawsze się spieszyć, bo nie chciało mi się tyle iść w strone szkoły, a mama na 8:30 zawsze ma do pracy. Wstałam, wykonałam poranną toaletę i po wyjściu z łazienki ubrałam czerwone rurki, białą bokserkę, cienki szary sweterek oraz ciemne balerinki. Wczoraj jeszcze schowałam do mojej torby wszystkie zeszyty, które są mi potrzebne, teraz tylko wsadziłam do torby telefon. Zeszłam na dół wzięłam jogurt truskawkowy z lodówki i musiałam szybko biec do auta bo słyszałam jak mama odpala silnik stojącego Chevroleta pod domem. Nie powiem, nie byłam biedna, mama i ojczym zarabiali dość dobrze, a mój ojciec i jednocześnie ojciec Alex przysyła mamie na konto alimenty. Weszłam do auta i zapięłam pas.
- Wisze że ty znowu nic nie zjadłaś na śniadanie.- spojrzała na mnie srogo mama.
- Mamo, gdybyś nie jechała tak wcześnie to bym sie wyrobiła. - otworzyłam jogurt po czym zaczęłam go jeść.
- Wyruszam w dobrym czasie, bo wiesz że zawsze wytuszam o 7:45? 
- Tak? Jakoś nigdy nie zauważyłam.- uśmiechnęłam się delikatnie, spojrzałam na Alex, miała moją ulubioną apaszkę na sobie.
- Dlaczego wzięłaś moją apaszkę bez pozwolenia? - gdyby wzrok umiał zabijać, moja siostra w tej chwili by umarła.
- A nie wolno mi? - uśmiechnęła się złośliwie.
- Mamoo ona mi znowu wzięła ciuch, weź mi zamontuj w końcu te głupie zamki.
- Zamontuje, tylko sie nie kłóćcie, dziś Alex możesz jeszcze mieć tą apaszke, ale jak jeszcze raz mi Natalie powie że coś wzięłaś to będę zmuszona cie uziemić.- Alex się już nie odezwała, bo właśnie staliśmy pod jej szkołą, chodziła do innej szkoły, jest ode mnie o 2 lata młodsza, ale ciesze sie że nie chodzi ze mną do szkoły, bo z nią w jednym budynku popełniłabym samobójstwo. Po pięciu minutach mama zatrzymała się przed moją szkołą. Pocałowałam ją w policzek na pożegnanie, rzuciłam krótkie "pa" i wyszłam z samochodu. Właśnie widziałam jak Justin idzie ze swoją paczką w strone drzwi wejściowych. Rozbrzmiał dzwonek na lekcje więc szybko wleciałam do szkoły, po minucie byłam już w klasie ale na szczęście nauczycielki nie było. Spojrzałam na ławke w której zawsze siedziałam, siedział tam Bieber, nie wiem z jakiej paki on tam jest. Podeszłam do ławki i spojrzałam na niego. Chrząknęłam tak głośno by mnie usłyszał, on spojrzał wtedy na mnie i uśmiechnął się.
- Co ty tu robisz? Przecież chodzisz do innej klasy.
- Yyy przepisałem się i teraz chodze z tobą do klasy.
- Super, a mógłbyś przejść się do tamtej ławki? - pokazałam palcem na ławke tuż przy biórku.
- Nie, bo to teraz moja ławka.
- Sorry bardzo, ale ja tu siedzie, to moja ławka i nie chce siedzieć z tobą.
- No to masz pecha Natalie.- uśmiechnął się zadziornie jakby to robił specjalnie. Usiadłam obok niego, bo nie chciało mi sie już z nim kłócić. Pomyślałam sobie tak "no to teraz się zacznie.."




Dość krótki prolog, ale prologi są zazwyczaj krótkie.
1 rozdział ukaże się w najbliższym czasie. 

2 komentarze:

  1. informuj mnie na blogu http://canadianswagbieber.blogspot.com/ lub an tt @lolitkabieber

    OdpowiedzUsuń
  2. informuje tylko na tt lub gg i zapisz sie w zakładce 'informowani'

    OdpowiedzUsuń